piątek, 14 września 2012

Quién puede matar a un niño? (aka Who can kill a child?), reż. Narciso Ibáñez Serrador; 1976r


Horrory nierzadko poruszają ważne i trudne kwestie. W "Lśnieniu" Stanley'a Kubricka zmagaliśmy się z rozpadem rodziny i alkoholizmem Jacka, w "Dziwolągach" Browninga głównym katalizatorem zemsty było odrzucenie i niezrozumienie inności, a Tomas Alfredson w "Pozwól mi wejść" zgłębił problem samotności. Serrador sięgnął po mocny temat i już w tytule zadał nam, widzom trudne pytanie, na które po skończonym seansie ciężko będzie odpowiedzieć, bowiem czy jesteśmy w stanie skrzywdzić niewinne, bezbronne i słabe dziecko?


Para angielskich turystów wynajmuje łódź, by odwiedzić fikcyjną wyspę Almanzory niedaleko południowego hiszpańskiego wybrzeża. Po przybyciu tam stwierdzają, że miasto pozbawione jest dorosłych, są tam tylko dzieci, które nic nie mówią, ale patrzą na nich z niesamowitymi uśmiechami. Wkrótce także odkrywają, że wszystkie dzieci na wyspie zostały opanowane przez tajemniczą siłę albo obłęd, która sprawia, że atakują i mordują starszych ludzi.


Już na samym początku film epatuje obrazami torturowanych, głodzonych i umierających dzieci. To bowiem one zawsze najbardziej cierpiały przez wojny czy obóz koncentracyjny. Serrador, w ledwie kilku minutach pokazał na jakie okropności były skazane młode dusze. To dorośli zgotowali im tak straszliwy los podejmując decyzję o walkach. Kto miał je obronić? Film mnoży podobne trudne i ciężkie pytania.  Z przygrywającą w tle wesołą, nucącą przez dzieci muzyką krótkie filmiki z makabrycznej historii wojen i obozu są jeszcze bardziej przerażające i wstrząsające. Mając owe obrazy w głowie dalsze wydarzenia w filmie pozostawią nas z dużym mętlikiem. Słodcy, niewinni, młodzi ludzie- czy bylibyśmy w stanie podnieść na nich rękę? Skrzywdzić? Zabić? Na te pytania będą musieli odpowiedzieć sobie główni bohaterowie filmu- młode małżeństwo, które znalazło się w koszmarnej sytuacji.



Akcja toczy się leniwie, a makabryczne sceny możemy policzyć na palcach jednej ręki. Nie są to jednak minusy, bowiem film ma coś, co bynajmniej dla mnie jest plusem niebywałym i bardzo pożądanym. Klimat, bo o tym mowa jest w horrorze Serradora genialny. Sceny morderstw, choć mało krwawe bardzo zapadają w pamięć. Najlepszy był pomysł z piniatą. Zapewniam, że trudno będzie wyrzucić wam ten motyw z głowy. Bohaterowie są świetnie zarysowani a ich zachowania są logiczne i spójne. Same postacie morderców są bardzo niepokojące i mroczne, a zarazem niewinne. Niełatwo, pomimo winy wymierzyć im kary za swe grzechy. Panie Serrador, świetnie! Warto do palety plusów zaliczyć również przepiękne lokacje. Krajobrazy naprawdę zapierają dech w piersiach. Wyspa, na której toczy się akcja jest odcięta od świata co dodatkowo potęguje uczucie bezsilności.  Nie jestem w stanie wytknąć filmowi jakichkolwiek błędów i zdecydowanie należy on do grona moich ulubionych horrorów. Na takie klimatyczne i przejmujące obrazy chciałabym trafiać o wiele częściej. 


"Who can kill a child?" jest smutnym i na swój sposób makabrycznym filmem. Miłośnicy wolnego tempa akcji, pięknych krajobrazów, którzy nie boją się trudnych tematów będą omawianym przeze mnie obrazem zachwyceni. Horror Serradora daje do myślenia i nie pozostawia widza obojętnym. Zdecydowanie polecam!
9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz