niedziela, 6 lutego 2011

The haunted world of El Superbeasto, reż. Rob Zombie; 2009r


Rob Zombie to człowiek niecierpliwy, mający milion pomysłów na minutę. Kto bowiem porywa się na śpiewanie i kręcenie filmów niemal jednocześnie? Do tego tworzy bajkę tak chorą, że nie powstydziłby jej się nawet pewien artysta, śpiewający o dziewczynce rodzącej drukarkę. Sądziłam, że po „House of the 1000 corpses” i „Devil rejects” nic mnie w filmach Zombiego nie zdziwi. Jednak przydarzyła mu się bajka o El Superbeasto, która zmiażdżyła mi czaszkę i wpięła się do mego mózgu pozostawiając mi zaledwie jedno wyjście- poddanie się i oglądanie tego tworu ludzkich rąk. Tworu, który jak najbardziej zaspokoił moje oczekiwania.


Tytułowy El Superbeasto to, jak sam o sobie mówi, superbohater, gwiazda, twardziel i nieziemski damski ogier. Nasz macho staje przed trudnym wyborem- zjeść swoje ulubione skrzydełka, czy też uratować śliczną, aczkolwiek niezbyt przyjazną Velvet Von Black. Ostatecznie decyduję się na ratowniczą misję znalezienia porwanej niewiasty. W tym samym czasie, Suzi-X, czyli siostra El Superbeasto, ma do wykonania swoją własną, bojową misję zdobycia głowy Führera. Czy bohaterom uda się pozostać przy życiu i wykonać swoje zadania?

„The haunted world of El Superbeasto” to zwariowana mieszanka tego, co u Zombiego najlepsze, czyli humoru, horroru i muzyki. Nie zabrakło tu również, tak znaczącego w poprzednich obrazach Roba seksu, którego reżyser zaaplikował nam całkiem sporo. Dużo tutaj animowanych obrazków nagich ślicznotek, a wesołe piosnki pogrywające podczas seansu są zdecydowanie ukierunkowane w stronę cielesnej przyjemności. Zmagania robota niezwykle urodziwej Suzi-X, jak i sama jego konstrukcja skłania nas do dwuznacznych myśli. Jednak nie myślcie, że „The haunted world of El Superbeasto” to same zboczeństwo i zgorszenie. Zombie co rusz rzuca w nas żartami, które, bynajmniej mnie, rozbawiły do łez. Jest tutaj bardzo krwawo i zabawnie. Rozważania Beasto, czy wybrać pyszne skrzydełka, czy pannę Velvet to tylko jeden z przykładów zwariowanego, przez wiele osób nazwanego zapewne głupim, humoru, który wylewa się z ekranu w ilościach monstrualnych.. W tym momencie drogi, potencjalny widzu musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taki rodzaj żartów Ci odpowiada.


W filmie znalazło się również miejsce na odwołania do innych horrorów. Znajdziemy tutaj Jacka z „The shining”, Michaela Myersa z „Halloween” a także starych znajomych z poprzednich filmów Zombiego, czyli Otisa i kapitana Spauldinga (bohaterowie „House the 1000 corpses” oraz „The devil rejects”). Sam Dr. Satan to odniesienie, można by nawet rzec parodia bohatera o tym samym pseudonimie, o którym mowa w debiucie Zombiego, czyli „House of the 1000 corpses”. Mamy tutaj również odwołanie do „Carrie” w reżyserii Braina De Palmy. Wyłapanie wszystkich odniesień to przednia zabawa i swego rodzaju „smaczek”, który działa jak najbardziej na korzyść. Na plus należy dopisać również świetny dobór głosów pod animowane postacie. A wśród nich takie sławy jak Paul Giamatti (Dr. Satan), Sheri Moon Zombie (Suzi-X), Rosario Dawson (Velvet Von Black) oraz Tom Papa, który zarówno napisał scenariusz jak i podłożył głos pod El Superbeasto. Wszyscy spisali się bardzo dobrze i należy im duża porcja lodów na koszt firmy. O samych bohaterach mogłabym pisać bardzo gęsto, jednak myślę, że moje wywody wprowadziły większość z was w stan znużenia. Napiszę zatem, że każdy, nawet epizodyczny bohater jest wyrazisty i ciekawy. Wszyscy zdają się być tutaj na swoim miejscu.


Dochodząc nieubłaganie do końca, pamiętajcie co powyżej napisałam. „The haunted world of El Superbeasto” to zakręcony misz-masz. Znajdziecie tu wszystko to za co albo kocha, albo nienawidzi się Roba Zombiego. Połączenie horroru, erotyki i humoru jednym z was przypadnie do gustu, a innych zniesmaczy. Zatem, jeśli nie bawi cię śmianie się z wilkołaka, który przez przypadek został pobity przez El Superbeasto srebrem, czy też walka z hordami nazi-zombies w rytm piosenki o Suzi-X musisz odpuścić sobie seans, gdyż wycierpiałbyś niemiłosiernie i marudził, że właśnie zmarnowałeś prawie 2h swojego życia. Wszystkich innych nie muszę namawiać do seansu. Ze swojej strony zdecydowanie polecam.

8/10

2 komentarze:

  1. Dobra recka, dobre słownictwo po prostu wszystko na tip top. Niestety nie oglądałem jeszcze tego ale po przeczytaniu tej recenzji na pewno oglądnę ów film choćby z powodu Sheri dającej głos Suzi-X :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekaw czy to mój komentarz z kiedyś ;). Myślę w sumie tak jak wtedy że jest na tip top albo i jeszcze lepiej. Żadnych błędów się nie doszukałem i przeczytałem dwa razy. Pod względem stylistycznym też jest na poziomie. Mój zdecydowany faworyt jeśli chodzi o Twoje recenzje :). Pozdrowionka ode mnie i od rodzinki :)

    OdpowiedzUsuń